Druga edycja konwoju "Kiedyś to było" organizowanego przez Flying Pigs Konwój tylko i wyłącznie dla zaproszonych firm i osób Trasę jedziemy wyłącznie starszymi ciężarówkami: Renault Premium i Magnum DAF 105 Scania R 2009 Mercedes Actros Iveco Stralis Volvo FH16 Classic MAN TGX Data: 15.08.2021 (n
Potańczylibyście? Dziś to marzenie można zrealizować jedynie na parkiecie w dużym pokoju... Za imprezami zatęsknił także Klub Pod Jaszczurami. Legendarny krakowski klub studencki wspomina bal koronacyjny sprzed kilku dekad. "Jaszczury" zachęcają, by odszukać siebie lub bliskich na zdjęciach. FLESZ - Kolejne obostrzenia ogłoszone przez rządPonad sześćdziesiąt zdjęć z imprez tanecznych z lat opublikował na swoim facebookowym profilu Klub Pod Jaszczurami. Klub Pod Jaszczurami to najstarszy klub studencki w Krakowie i jeden z najstarszych w Polsce. Od 1960 roku odbywają się tu ważne wydarzenia społeczno-kulturalne: koncerty, debaty polityczne, wieczory z poezją, pokazy filmów, dyskoteki, wystawy. "Jaszczury" to nieodłączna część krakowskiego życia z takich wydarzeń był bal koronacyjny, na którym dawni bywalcy klubu mogą odnaleźć siebie lub swoich przyjaciół sprzed archiwalnych fotografiach opublikowanych przez klub studencki znalazła się także relacja z koncertu Andrzeja Zauchy, bywalca Klubu Pod bywaliście w legendarnym klubie, warto zaglądać na profil "Jaszczurów" na Facebooku - znajdziecie tam wiele fotograficznych wspomnień sprzed galeria zdjęć z balu Pod Jaszczurami na profilu znaki zodiaku wzbogacą się jeszcze w tym roku?Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonymPod Krakowem powstaje niesamowity kościół w kształcie... korony!Celebryci pokochali śluby w górach! Zobaczcie kto i gdzie się żeniłBudowa nowego odcinka S7 na północ od Krakowa. Koniec prac coraz bliżejLicytacje komornicze. Mieszkania i domy nawet za połowę ceny [OFERTY KWIECIEŃ 2021]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Dyskoteka na deptaku Bogusława w Szczecinie. To był kiedyś Wasz wybór . W 2014 roku klub Grand Cru zakończył swoją działalność. My znaleźliśmy zdjęcia z imprezy w 2010 roku. „Cała sala śpiewa z nami, tańcząc walca – walczyka parami. Na tym balu nad balami, takim co się pamięta latami. Gdzieś Hiszpania za górami, a tu zima, karnawał jest z nami. Raz się żyje, zakręćmy walczyka ten raz, hiszpański walczyk w sam raz”. Dziś młodzi słysząc ten nieśmiertelny przebój Jerzego Połomskiego wykrzywiają tylko usta. Ale starszym od razu przypominają się czasy PRL. Siermiężne, trudne, często bolesne. Ale dla wielu Polaków także piękny czas młodości, miłości i zabawy. Innej niż dzisiaj. Prawdziwe bale przy muzyce „na żywo”, z konferansjerem i wodzirejem. Teraz nawet jak ktoś organizuje imprezę, którą szumnie nazywa balem karnawałowym, to ma ona tyle wspólnego z balami sprzed lat co pasztetowa z „foie gras”. Jak wyglądały bale karnawałowe w Szczecinie w czasach głębokiego PRL? Chcieli się bawićLudzie zmitrężeni szarością ówczesnego życia codziennego bardzo chcieli się bawić – więc się bawili – wspomina Jacek Bukowski, legendarny szczeciński (i nie tylko) konferansjer oraz wodzirej. Prawdziwa skarbnica wiedzy o tamtych czasach, rozrywce i zwyczajach wiem ile balów „zrobiłem” w swoim życiu, ile prowadziłem. Chyba setki. Najprzeróżniejszych, o różnej randze i w różnych miejscach np. klubach, siedzibach ówczesnych władz samorządowych, redakcjach, restauracjach, hotelach, pałacach itp. Pamiętam bale, które jako konferansjer i wodzirej prowadziłem w Kombinacie Gastronomicznym „Kaskada” (bo taka była oficjalna nazwa tego najsławniejszego w Polsce lokalu – przyp. red.), w restauracji „Zamkowa”, Domach Kultury Budowlanych, Kolejarzy, Spółdzielców, w redakcjach gazet. Popularne były karnawałowe bale korporacyjne np. coroczny bal medyków, architektów, sportowców, Politechniki Szczecińskiej itp. – opowiada Jacek Bukowski. – Balów w karnawale były dziesiątki. Sale były nabite. Ludzie chcieli się bawić, zapomnieć o tym z czym mają do czynienia na co dzień, o otaczającej ich rzeczywistości, biedzie. To była taka odskocznia od codzienności. Choć na kilka godzin poczuć się zupełnie inaczej – mówi Bolesław Sobolewski, dziś znany szczeciński restaurator, a przed laty karnawałowy był prawdziwym wydarzeniem. Oczywiście jak już się zdobyło na niego bilety lub wejściówki. A o to czasami nie było takie łatwe. – Po bilety na niektóre z nich trzeba było stać w kolejce, nawet kilka dni. Niekiedy powstawały kolejki społeczne. Jedni przychodzili przed pracą, inni po pracy i stali. Nie było innego wyjścia, żeby zdobyć bilet. Ale warto było. Oczywiście niektórzy np. obsługa miała dostęp do biletów. Ale u nich kosztowały dwa razy więcej. I ludzie płacili, bo to i tak się opłacało. Chcieli się zabawić. Bal to był inny świat. Kobiety ubierały się inaczej. W sklepach nie było eleganckich kreacji, a mimo to wyglądały szykownie i gustownie. Krawcowe dokonywały prawdziwych cudów z materiałów, które wtedy były dostępne. Wszystko na pełnej „petardzie” jak się wtedy mówiło. Suknie balowe, z etolami, lisy na ramionach i plecach. Wtedy jeszcze były modne futra. Dziś nie do pomyślenia, aby z takim dodatkiem pokazać się na jakiejś imprezie. Nie było brokatu, więc panie sypały sobie na włosy potłuczone bombki. Wspaniałe dekoracje sal, czasami były to wręcz małe dzieła sztuki, kilometry serpentyn, kilogramy confetti – wspomina Benedykt Fela, niegdyś kelner w najlepszych szczecińskich hotelach, od lat znany lokalny trwały do białego rana, nikt nie wychodził wcześniej niż o świcie. Jak zaczęto o godzinie 21, tak ludzie się bawili do końca, chcieli wydobyć z tej imprezy jak najwięcej, nie chcieli niczego stracić. Chłonęli pełnymi łyżkami i garściami. – Nie tak jak dzisiaj, kiedy jest wszystko, ale nie ma atmosfery, ludzie już nie potrafią się bawić – dodaje Bolesław SobolewskiAlkohol lał się strumieniami. Na stoliku królowało „Sowietskoje Igristoje”, czyli radziecki szampan (a prawdę mówiąc raczej wino musujące) i przysłowiowa butelka wódki np. „żytniej z kłoskiem” na dwie osoby. Do tego przekąski. Najczęściej galaretki drobiowe i wieprzowe, jajka w majonezie i zapiekane w skorupkach, śledzie w różnych postaciach, serki, nieśmiertelna sałatka jarzynowa, wędliny, grzyby w occie i korniszony. Wszystko wyliczone, każdy miał swoją porcję. Na ciepło oferowano np. bigos lub flaczki. To nie były czasy na ekskluzywne potrawy, bo ich nie było. Z wyjątkowych balów słynęły szczecińskie hotele zaczynały się aperitifem. Na stole główną rolę odgrywała wódka. Ale do posiłku, w zależności od potrawy, była wino białe lub czerwone. Na stole stało co najmniej sześć kieliszków, szklanka do napoi gazowanych, literatka do soków, kieliszek do wódki zmrożonej, bo podawanej w coolerach z lodem. A lód był czymś wyjątkowym. Bo kto miał wtedy kostkarkę do lodu? – Hotel Neptun! Dysponował przemysłowymi kostkarkami. Przygotowywały dziesiątki kilogramów lodu. Był on wykorzystywany do sporządzenia specjalnie na bal bryły lodowej, w środku której umieszczano cztery butelki zamrożonego szampana. Do tego eleganckie kwiaty. Stało to na stole, podświetlone od spodu. Robiło wrażenie. Obsługa była w pełni profesjonalna. Kelnerzy w białych rękawiczkach, smokingach z atłasami. Potrawy były serwowane z dużych półmisków, a nie podawane na talerzach. Z pełnym podziałem na role – jeden z kelnerów serwował np. frytki, drugi mięso, trzeci sosy. Tak to wyglądało. Dzisiejsi kelnerzy to są tylko podawacze – opowiada Benedykt misteriumPrawdziwe bale miały w swoim programie kilka „żelaznych” punktów. Niektóre zaczynałem polonezem tańczonym przez wszystkich gości. Dziś już to zanikło. Na niektórych balach funkcjonowały loterie fantowe – goście przy wejściu na salę losowali z koszyczka hostessy numerki, które miały swe odpowiedniki przy fantach wystawionych na stołach w rogu sali. – Nie słyszałem, żeby obecnie komuś się chciało organizować loterie na balach. Kolejnym stałym punktem programu był wybór Królowej Balu. Otrzymywała specjalną koronę, przygotowywaną przez wodzireja, kwiaty i oczywiście radzieckiego szampana. Ja jeszcze informowałem, że królowa dostanie dodatkową nagrodę – futro. Po tej informacji wszyscy rzucali się do tej zabawy. I Królowa Balu rzeczywiście nagrodę tę otrzymywała. Przynoszono jej w kartoniku lub wiadrze … żywego chomika. I to było to futro… – wyjaśnia Jacek że do zabaw, które w latach 60-ych ubiegłego wieku były na balach bardzo popularne, a o których dziś już nikt nie pamięta, należała „poczta japońska”. – Kiedy rozpoczynał się bal każdemu z uczestników przydzielano mały numerek wpinany „w klapę”. Na scenie stał koszyczek z kartkami, kopertkami i ołówkami. Dzięki nim można było pisać do siebie liściki miłosne. Jeżeli któremuś z panów spodobała się jakaś pani, a pani jakiś pan, mogli podejrzeć numer obiektu zainteresowania, napisać list, a na kopercie zaznaczyć numer tej osoby. Taki liścik trafiał do mnie. A ja po chwili wywoływałem: po „pocztę japońską” zgłoszą się np. nr 8, 17, 24 itd. To była bardzo popularna zabawa. Ludzie korespondowali ze sobą, flirtowali i nigdy nie skończyło się to jakaś awanturą, czy niezręczną sytuacją. A przecież w balach uczestniczyli np. lokalni notable partyjni. Można było np. podejrzeć numer takiego osobnika i napisać mu coś niemiłego na kartce, jakieś wyzwisko soczyste, jakiś głupi tekst. Ale nigdy do tego nie doszło. Kiedyś się zastanawiałem: co ja wtedy wyprawiałem! Przecież to mogło się skończyć bardzo źle! Na szczęście ludzie w naszym kraju jeszcze nie znali „hejtu” – dodaje Jacek kolejnym, stałym numerem balowego programu były „poszukiwania szampana”.– W trakcie zabawy informowałem uczestników balu, że czeka na nich 10 szampanów. Otrzymają je te osoby, które znajdą karteczkę z napisem „szampan”. Wcześniej sam je nakleiłem i tylko ja wiedziałem gdzie one są. Ale mówiłem krótko i ogólnie: „są pod krzesełkami!”. Co się wtedy działo! Np. w Kaskadzie wszystkie krzesła na dwóch piętrach szły w ruch, podrzucano je, obracano do góry nogami. Również krzesełka osób, które wyszły do toalety lub nie przyszły na bal. Czy dzisiaj ktoś by sobie zadawał tyle trudu, by zdobyć radzieckiego „szampana”? Myślę, że do tych zabaw, które odeszły w niepamięć można też zaliczyć wszystkie „konkursy” zręcznościowe, siłowe itd. Różne noszenie pań na jednej ręce, zajmowanie „w walce” miejsc siedzących na środku parkietu, a miejsc tych na krzesełkach było zawsze mniej niż uczestników zabawy itp., itd. Te prymitywne w istocie rzeczy „atrakcje” dziś funkcjonują jeszcze na wiejskich weselach – dodaje Jacek jeszcze jedną zabawę – „taniec z kwiatkiem” – zmodyfikowaną przez niego wersję „białego tanga”, czyli tańca do którego panie proszą panów. – Teraz tego już nie ma. Kupowałem w „Cepelii” duże, ręcznie robione kwiaty z drewna. W trakcie balu, na sali znajdowałem dwóch panów, którzy otrzymywali po jednym kwiatku. Kiedy orkiestra zaczynała grać ludzie ruszali do tańca. Panowie z kwiatkami mieli prawo podejść do którejkolwiek tańczącej pary, wręczyć mężczyźnie kwiatek i zastąpić go w tańcu. Taki „odbijany”. Opuszczony pan z kwiatkiem „rozbijał” inną parę – tłumaczy Jacek porządnym balu musiał być wodzirej. Czym się zajmował? Tu kłania się np. słynny film Feliksa Falka pt. „Wodzirej” z genialną rolą Jerzego Stuhra. Kto nie widział musi zobaczyć. Organizował praktycznie całą zabawę, od niego zależał jej charakter i przebieg, był takim „spirytus movens” całego balu. Prowadził tańce, układał specjalne układy choreograficzne, konkursy, loterie. – Pamiętam bal karnawałowy w restauracji nieistniejącego już hotelu Arkona. W pewnym momencie wodzirej ogłosił taniec z różnych stron świata. Stworzyliśmy „węża”, orkiestra zagrała „jedzie pociąg z daleka…” i jedziemy. Dokąd? O tym decydował wodzirej. I tanecznym krokiem zdążaliśmy np. do Moskwy. No to orkiestra zaczyna grać ognistego „kazaczoka” a wszyscy fikali nogami. Potem przenosimy się do Paryża. No to wiadomo – kankan, następnie Wiedeń, czyli walc itd. Wszystko zależało od inwencji „wodzireja” – mówi Bolesław SobolewskiNie było balu bez varietes. Bardzo często w wykonaniu lokalnych, szczecińskich artystów. W skład, zazwyczaj półgodzinnego, programu wchodził kabaret, striptiz, występ piosenkarki, czasami iluzjonisty.– Pamiętam doskonale pokazy „kobiety – gumy”, albo striptizerki Gracji. Rozbierała się ona do melodii „Szanujcie wspomnienia” zespołu Skaldowie. Bardzo zgrabna, świetnie to robiła. Inna przynosiła skórę z białego niedźwiedzia, rozkładała ją na parkiecie i na niej wykonywała jakieś tańce i akrobacje – dodaje Bolesław trakcie varietes zazwyczaj odbywały się pokazy striptizu żeńskiego. Ale bywało, że i męskiego. – Pamiętam taki bal. Na parkiecie pojawiła się kobieta, w rytm muzyki zdejmowała kolejne części garderoby. Na koniec, dosłownie na sekundę pokazała całość i wtedy okazało się, że to mężczyzna, tylko przebrany za kobietę! Varietes było zabawne, ludzie się świetnie przy tym bawili. Wykonawcy objeżdżali wiele szczecińskich knajp. Na koniec, nad ranem, artyści wpadali do tych mniej prestiżowych lokali. Ale w ciągu jednego wieczora potrafili „obsłużyć” 8—9 społemowskich lokali – dodaje Benedykt ZamkoweObrosły już legendą. To były chyba największe i najbardziej prestiżowe imprezy karnawałowe w Szczecinie. Mogły się z nimi równać jedynie tylko bale w „Kaskadzie”. Ale zanim pojawił się pierwszy „Zamkowy” sale szczecińskiego Zamku Książąt Pomorskich nie świeciły pustkami. Wcześniej również organizowano w nich imprezy rozrywkowe np. bal kończący 1962 rok.– Bal jak zwykle rozpoczęto polonezem, ale królował później twist. Wg pana Krzywickiego (ówczesnego dyrektora Wojewódzkiego Domu Kultury – przyp. red.) burżuazyjna atmosfera balu bardzo nie podobała się ówczesnemu konsulowi radzieckiemu, w związku z czym prawdopodobnie pełniący funkcje w kulturze utracili je. Bawiono się tak doskonale, że świeżo odbudowany zamek wymagał remontu. Pękł jeden z głównych filarów Restauracji Zamkowej, a na świeżo wybudowanych murach zamkowych pojawiły się rysy – opowiadała Barbara Igielska, dyrektor Zamku Książąt Pomorskich podczas konferencji prasowej w 2012 roku, kiedy postanowiono reaktywować Bal musiał więc przejść poważny lifting. Kolejny bal zorganizowano w nim dopiero 16 lat później. I od razu przeszedł on do historii. To było prawdziwe wydarzenie karnawału w stolicy Pomorza Zachodniego. Jego organizatorami była Szczecińska Agencja Artystyczna oraz ówczesny Wojewódzki Dom Kultury. – To był najelegantszy bal w Szczecinie, zwłaszcza ten pierwszy. Zabawa odbywała się na całej powierzchni Zamku – we wszystkich salach z „Salą Bogusława” i Restauracją „Zamkowa” włącznie. Aby uzyskać taki efekt w sławnej i niezapomnianej „Kaskadzie” trzeba byłoby dodać do siebie powierzchnie wszystkich pięter. Raz próbowano zorganizować tam bal w dwóch połączonych salach, ale to nie wyszło. Zazwyczaj więc wystarczała w „Kaskadzie” „Sala Kapitańska” i „Rondo”. W podłodze sali na pierwszym piętrze była wycięta ogromna „dziura”. Orkiestra znajdowała się na półpiętrze i grała dla obu sal jednocześnie. Pierwszy Bal Zamkowy, to był bal nad bale. Setki gości, w każdej z sal funkcjonowały bary – stoiska szczecińskich restauracji. Każda z nich oferowała to, co miała najlepszego. W czasie balu obowiązywały specjalne pieniądze, które się nazywały „anny” i „bogusławy”, banknoty dołączane do biletów. I taką walutą płaciło się za jedzenie i picie w tych barach – stoiskach. Działało to rewelacyjnie – wspomina Jacek Bukowski. Bale Zamkowe od razu stały się najbardziej prestiżową imprezą w Szczecinie. Gromadziły prawdziwe tłumy i chętnie pojawiały się na nich ówczesne gwiazdy polskiej rozrywki oraz występowali popularni aktorzy. Np. czwarty Bal Zamkowy, który odbył się w lutym 1981 roku zgromadził ponad tysiąc osób, które bawiły się na 1500 mkw. parkietu. Wystąpiło 65 muzyków w pięciu zespołach. Bal prowadziło pięciu konferansjerów. Gości bawiło 45 artystów, którzy prezentowali show, varietes, taniec i iluzję. 170 propozycji kulinarnych przygotowało 10 szczecińskich lokali. Bal obsługiwało 320 osób. Zapewniono aparaturę nagłaśniającą o mocy 5 tys. watów i 85 reflektorów o mocy 100 tys. watów. Śpiewała Ewa Bem. Występowały znane aktorki Barbara Wrzesińska i Emilia Krakowska. Swoje umiejętności prezentowali artyści z grup baletowych „Staccato” i „Rondo”, wystąpił duet ekwilibrystyczny „Olimpia”, taniec hiszpański prezentował zespół „Odeon”, nie zabrakło rewii mody, striptizu, pokazu iluzji (czechosłowacki duet „Kota”) oraz „Leny” – dziewczyny gumy. W Sali Kinowej natomiast można było zobaczyć „Młodego Frankensteina” i „Obcego 8 pasażera Nostromo”.– Nad wszystkim czuwały hostessy wyposażone w „walkie talkie” (krótkofalówki – przyp. red.) dzięki którym koordynowały działania w poszczególnych salach. Bo np. striptizerka, która skończyła występ dla publiczności w Sali Bogusława otrzymywała od nich sygnał, że już za chwilę ma występ w „piekiełku” Restauracji Zamkowej. Nie muszę chyba dodawać, że za tymi panienkami ganiał z sali do sali tłum panów spragnionych widoku kobiecych wdzięków. Do tańca grały Orkiestra Toniego Halika, zamkowa orkiestra Dixie Lovers, w Sali Bogusława grała znana w całej Polsce Orkiestra Zbigniewa Górnego na zmianę z „Lekką Kawalerią Jana Waraczewskiego”, występowało wielu znanych i popularnych artystów i aktorów, którzy specjalnie pojawiali się na tych balach – opowiada Jacek Bukowski.– Na dwóch lub trzech Balach Zamkowych grałem ze swoim zespołem. Występowaliśmy w Sali Anny Jagiellonki równocześnie ze Zbigniewem Wodeckim i jego grupą a w Galerii Południowej grała jakaś kapela w stylu country. Ludzie się bawili do upadłego. Cześć tańczyła, inni uprawiali tzw. „chodzonego” – od sali do sali, w poszukiwaniu znajomych w celu wspólnej konsumpcji – duchowej i cielesnej. Bufety oferowały posiłki i napoje. Niby nie można było wnosić swoich alkoholi, ale wielu coś tam zawsze przemycało za pazuchą. Zawsze tak było, na wszystkich balach, gdziekolwiek się odbywały, nie tylko Zamkowych. Zawsze byli tacy spryciarze, którzy pojawiali się z czymś, tak „na wszelki wypadek” – dodaje Bolesław Sobolewski. Na jednym z Balów Zamkowych wystąpiła znana piosenkarka Hanna Banaszak. Do jej występu w Sali Bogusława doszło dopiero o godzinie 2 w nocy. – Tyle się działo, tyle było atrakcji, że dopiero o tej porze mogła stanąć na scenie. Do dziś mam w oczach jej występ i ogarnia mnie wzruszenie na to wspomnienie. Pod sceną tłum ludzi, niektórzy już dobrze wstawieni, ale stoją w absolutnej ciszy, zasłuchani. Hanna Banaszak śpiewa, kończy. Cisza, publiczność oniemiała. A później wybuchła owacja. Podszedłem do artystki i powiedziałem: „Proszę Pani, to było mistrzostwo świata! To, co Pani zrobiła, to coś niewiarygodnego, Pani tych ludzi zaczarowała o 2 w nocy!” – opowiada Jacek Bukowski. Ostatni bal zorganizowany został w 2001 roku. W ciągu 19 lat (13 bal nie odbył się) wzięli w nich udział szczecińscy filharmonicy pod kierunkiem Jana Waraczewskiego, lokalne zespoły muzyczne – „Dixie Lovers”, „Canto-Band”, „Blues Top”. Do tańca w Sali Bogusława przygrywały orkiestry Zbigniewa Górnego i Aleksandra Maliszewskiego, śpiewali Halina Frąckowiak, Alicja Majewska, Zbigniew Wodecki, grupa „VOX”, Hanna Banaszak, Andrzej Rosiewicz, Lora Szafran, Mieczysław Szcześniak, Grażyna Łobaszewska, Danuta Błażejczyk, Michał Bajor, Henri Seroka, Wojciech Korda i wielu innych. W 2012 roku postanowiono reaktywować Bala Zamkowy. Ale okazało się to tylko chwilową inicjatywą. Dwudziesty Bal Zamkowy odbył się w sobotę 18 lutego 2012 roku. Dla gości wystąpili wtedy Orkiestra Zbigniewa Górnego, zespoły „Żuki” i „Water Stone”, kabaret Szarpanina, zespół „Rampa”, rewia taneczna „Rising Stars Revue”. Imprezę poprowadzili aktorzy Katarzyna Zielińska, Władysław Grzywna i Michał Milowicz, satyryk Andrzej Mleczko oraz popularna prezenterka TVP Szczecin Joanna Osińska. W Galerii Północnej rządziła muzyka lat 60, 70 i 80 XX wieku, a gwiazdą wieczoru był angielski zespół „The UK Legends Tribute to Smokie & Animals”. Bilety na to wydarzenie kosztowały 180 złotych. Po raz pierwszy w historii tych imprez odbyła się aukcja charytatywna. Licytowano srebrną broszkę, książkę "Solidarność i duma" z autografem premiera Donalda Tuska, grafikę z wizerunkiem Czesława Miłosza i pióro od ówczesnego ministra zdrowia Bartosza żyje bal!W karnawale odbywał się bal za balem. Szczecińskie lokale pękały w szwach, zarówno te największe i najbardziej popularne, jak i mniejsze. Bardzo popularne były tzw. bale korporacyjne. –W „Kaskadzie” za najbardziej eleganckie uchodziły bale rzemiosła i morskie. Swoje bale mieli lekarze i prawnicy, Bawili się sportowcy i handlowcy. Był bal dziennikarzy, cukierników i piekarzy. Swój bal miał nawet Polski Związek Głuchych – wspomina Krystyna Pohl w swojej książce „Kaskada”.– W „Kaskadzie” zawsze najlepiej bawili się medycy. Nie wiem dlaczego, ale akurat oni. Zupełnie oddzielnie odbywał się bal stomatologów. Chyba woleli stanowić oddzielną kategorię, nie być zaliczanymi do medyków – dodaje Jacek Bukowski. – „Zima stulecia” w 1979 roku. Gigantyczne opady śniegu i zaspy. Mieliśmy wtedy grać na balu karnawałowym w jednym ze szczecińskich lokali, którego zresztą już dawno nie ma. Impreza biletowana, elegancka, w cenie posiłek plus butelka szampana na dwie osoby. Impreza zaczynała się w okolicach godziny 21. Mieszkałem wtedy na Osowie, a miasto było kompletnie zasypane. Nie było żadnej komunikacji. Ale trzeba było zagrać na balu. Założyłem tzw. „gumofilce”, bo nie miałem żadnych porządnych „kozaków”. Buty i strój wieczorowy wepchnąłem do torby i udałem się piechotą do miasta, przez te wszystkie zaspy. Zresztą nie ja jeden. Doszedłem jakoś do lokalu. Pozostali członkowie kapeli również dotarli, nastroiliśmy instrumenty i czekamy na gości. A tu nic, czas mija nikogo nie ma. Wybiła północ i … nikt nie przyszedł. Szefostwo lokalu stwierdziło więc, że wszystko co zostało przygotowane jest opłacone i nie może się zmarnować. No to wszyscy zasiedliśmy do bardzo sutej kolacji, która zakończyła się dopiero w południe następnego dnia. Taki to był bal – śmieje się Bolesław balów organizowano w znanych szczecińskich hotelach sieci Orbis np. w nie istniejącym już dziś Neptunie, przed laty wizytówce stolicy Pomorza muzyka „na żywo”. Kapele przygrywające do tańca, to nie były małe zespoły jak w innych lokalach. W Orbisie liczyły nawet po osiem osób, były bardzo rozbudowane. Neptun organizował bale prawie do swojego zamknięcia. To w tym hotelu odbywało się chyba najwięcej bali w Szczecinie, zwłaszcza w latach 80. Wszelakich – lekarzy, architektów, milicji, to tam swoje imprezy organizowały największe szczecińskie zakłady przemysłowe. Nazwy balów często pochodziły od profesji. Był więc np. ludzi morza. Jednym z najważniejszych był Bal Sportowca, który wieńczył coroczny plebiscyt na „Najlepszego sportowca w regionie” organizowany przez „Kurier Szczeciński”. Tych bali odbyło się w Neptunie ponad 10. Potem tę imprezę „podebrała” nam konkurencja – wyjaśnia Benedykt Sportowca organizowany jest od lat 50. ubiegłego wieku. Gromadził najlepszych zawodników, trenerów, działaczy oraz także przedstawicieli władz, którzy chętnie pokazywali się w tak doborowym i popularnym tym miejscu warto powiedzieć, że bogaty i gustowny wystrój sal balowych oddawał nastrój tego dorocznego święta. Zanim zdążyliśmy zasmakować w kolorowej sałacie z kąskami smażonego łososia w sosie malinowym, podano barszcz czerwony z uszkami, a znakomity prowadzący (znamy się już od wielu bali) red. Henryk Urbaś z Polskiego Radia w Warszawie wywołał najlepszych z najlepszych – tak opisywał jeden z Balów Sportowca dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego” w 2007 prawdziwych balów już nie kolekcja prywatna Jacka Bukowskiego, „Kaskada” – Krystyny Pohl i Sebastiana Bieli
Kiedyś To Było - Czyli Sylwester Pod Palmą (Rzeszów) on December 31, 2023 at 9:00 PM. Kiedyś To Było! Czyli Sylwester Pod Palmą. Kiedyś To Było // Czyli Sylwester Pod Palmą // Tylko Polska Muzyka!31.12.2023
Po przeczytaniu wpisu ” Moja pierwsza impreza integracyjna w JCommerce” zebrało mi się na wspomnienia. Można mnie nazwać starym wyjadaczem, gdyż pamiętam inauguracyjne imprezy JCommerce. Sięgnijmy pamięcią do roku 2005… Cóż to były za czasy!!! Pewnie część pracowników młodszych stażem będzie zaskoczona, ale JCommerce miało wtedy siedziby w Krakowie i Świętochłowicach. Pomiędzy zespołami toczyła się ostra rywalizacja, ale to już temat na osobny wpis…. Wracając do imprez – początkowo najlepsze były u naszego obecnego prezesa, Piotra Zyguły. W piwnicy jego bloku, godzinami graliśmy na Playstation, popijaliśmy piwo i dyskutowaliśmy o wyższości .NET nad Java. 🙂 Nie najgorsze były też imprezy u Piotrka w mieszkaniu – co tam się działo i jak się potem sprzątało do dziś jest zagadką… Z imprez oficjalnych początkowo dość często graliśmy w firmowego bilarda. Wówczas wszyscy pracownicy grali razem, przeważnie w Krakowie. Następnie nastała moda na karaoke. Chodź nigdy nie byłem fanem tej dyscypliny, to w duecie z Marcinem Niesynem zaśpiewaliśmy ponoć naprawdę niezły kawałek. Numer był wyjątkowy, na trzeźwo nie do powtórzenia. W końcu udało nam się też zorganizować prawdziwe zawody sportowe – mecze Katowice : Kraków w piłkę nożną i koszykówkę przeszły do historii firmy. Katowice wygrały w obydwu dyscyplinach, niemniej włożyliśmy tyle emocji w to współzawodnictwo, że trudno było je potem uspokoić bądź wyładować. Ostatecznie zostały ugaszone na after party w Sztygarce w Chorzowie. 🙂 Pewną tradycją firmową były też wyjazdy integracyjne do Wisły / Ustronia. Odbywały się one regularnie co rok. Najdłuższe trwały nawet 3 dni. Podczas wyjazdów zawsze sporo się działo – paintball, quady, szkoła przetrwania czy parki linowe. Szczególnie dobrze wspominam nocleg i imprezę na Stożku. Ach, fajnie było. Niemniej jednak hnie ma co tęsknić – z tego co słyszałem już w kwietniu będzie okazja do ponownego spotkania się na wyjeździe integracyjnym. 🙂
- Kiedyś były rodziny katolickie i wisiał pasek - powtórzyła. Między Agnieszką Ballą a Grzegorzem Jankowskim wybuchł spór. Ekspertka tłumaczyła, że winny jest system, nie rodzina "sama w sobie", a ponadto ojczym Kamilka jest psychopatą. - Ta rodzina była dysfunkcyjna, nie miała wartości i wszyscy o tym wiedzieli. Ktoś powinien
BrzezinyRozrywkaKiedyś to były… Karolina Brózda 16 maja 2020, 11:01 Grzegorz KoziełBawiliście się kiedyś na tradycyjnej brzezińskiej imprezie karnawałowej? Oto Bogusy sprzed do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!Polub nas na Facebooku!KONTAKTKontakt z redakcjąByłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?Napisz do nas!Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Epic Drama zapowiedzi serialowe brzezinybogusyprzebierańce Komentarze Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż kontoNie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.Podaj powód zgłoszeniaSpamWulgaryzmyRażąca zawartośćPropagowanie nienawiściFałszywa informacjaNieautoryzowana reklamaInny powód Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Półnagie, dwuletnie dziecko pozostawione bez opieki w domu, w którym temperatura wynosiła poniżej 10 stopni Celsjusza. Jego matka nad opiekę nad dziećmi przedkładała imprezy. Policja od dwóch lat regularnie przyjeżdża do jej domu. Urzędnicy z gminnego ośrodka pomocy społecznej problemu jednak nie dostrzegali. Nikt nie wie czy jest to powodowane, ale zima napędza nastroje nostalgiczne. Czy ma to swoje uwarunkowanie biologiczne, psychologiczne, nie jest to aż tak istotne. Jest to jednak jakaś prawidłowość. A może to nagromadzenie rocznic wywołuje taką reakcję? A może kończący się rok? Jakkolwiek jest często zdarza nam się słyszeć: „kiedyś to było”. No właśnie czy aż tak dobrze było? „Kiedyś to było”! Zwrotu tego – w tej czy innej formie – użył chyba przynajmniej raz w życiu każdy. I nie miało znaczenie ile ma lat. Choć może rzeczywiście ludzie starsi wiekiem częściej wspominają to co było. I nie mowa tu o historii, jako takiej, a o ich osobistym wyobrażeniu o tym, jaka była przeszłość, o napompowanej emocjami porcji wspomnień, które budują prawie zawsze mylny obraz dziejów. Zastanówmy się przez chwilę dlaczego tak jest? Dlaczego niezależnie od wieku ludzie tak bardzo lubią wspominać nie do końca prawdziwą przeszłość? I dlaczego zawsze taka nostalgia buduje nasze spojrzenie na procesy historyczne? Jak przeczytałem kiedyś pewnej książce, ludzie starzejący się duchowo nie umieją żyć ani teraźniejszością ani przyszłością. Chcą po wielokroć przeżywać to co minione, to co wspominają, to co niekoniecznie jest prawdziwe. Żyją wtedy nie tyle przeszłością, ile swoją projekcją tej przeszłości, przez czym często ta projekcja skażona jest emocjami. I to prawie zawsze pozytywnymi. Dlaczego tak jest? Rozważmy to na przykładzie. Każdy z nas pewnie słyszał, jak wiele osób z rozrzewnieniem wspomina czasu PRLu, niemalże idealizując życie w tamtym okresie. Osobiście zauważyłem, że każdy kto z nostalgią wypowiada się o epoce „słusznie minionej” należy zwykle do którejś z trzech grup: urodzonych w latach 90., którzy po prostu nie pamiętają gospodarki i rzeczywistości socjalistycznej a swe wyobrażenie o niej budują jedynie na zafałszowanej narracji rodziców czy dziadków lub członków aparatu władzy, którym w PRLu żyło się po prostu dobrze i wygodnie. O ile przedstawicieli tych dwóch grup jest mniejszość, najwięcej osób z rozrzewnieniem wspomina PRL ponieważ na okres ten przypadają lata ich młodości. Człowiek jest skonstruowany w taki właśnie sposób. Nasze mózgi kolekcjonują dobre wspomnienia a z ochotą pozbywają się tych gorszych. Dlatego tamte czasy są często tak dobrze wspominane. Właśnie przez to, jakie wspomnienia zapisały psychiki tych, którzy teraz wspominają. A niemal zawsze pamiętają oni młodość, siły witalne czy początki dorosłego życia a nie kolejki w sklepach, żywność na kartki i milicyjne pały. Wróćmy teraz do meritum. Dlaczego tak często słyszymy „kiedyś to było”? Może to reakcja na trudność w pojęciu rzeczywistości współczesnej? Niemoc w pojęciu tak dynamicznych zmian dnia dzisiejszego? Wypełnienie zasady, że lepsze to co znane (bo już przeżyte) niż to co nieznane (bo czekające nas dopiero jutro). A projekcja przeszłości dodatkowo jest tak miła, doskonała i przytulna. Czyż nie tak działa nasza psychika? Jednak tutaj trzeba się na chwilę zatrzymać. Czy nie tym właśnie zajmują się wszyscy historycy? Czy nie pytamy właśnie jak było kiedyś? Tak! Tym właśnie zajmujemy się na co dzień. My chcemy jednak by tworzona przez nas narracja była jak najbardziej wyprana z emocji. By nie była nimi przepełniona, aż tak bardzo, jak są napełnione nimi wspomnienia każdego z nas. Chcemy, życzymy sobie aby pytanie jak było nie powodowało nostalgii, nie wywoływało przekonania, iż kiedyś było lepiej. Choć doskonale rozumiem, że nie zawsze tak jest. I na koniec jeszcze jedna odpowiedź. Dlaczego niezależni od wieku mawiamy: „kiedyś to było”? Może jest to wywołane właśnie tym o czym wspomniałem przed chwilą. Starzejącym się umysłem. Albo przynajmniej chwilową nieporadnością w pojęciu rzeczywistości. Czy może tęsknotą za tym co wydawało się nam lepsze, ale minęło. A przy tym nikt nie zastanawia się dlaczego minęło. Więc może na drugi raz zamiast mówić „kiedyś to było”, powiedzmy „kiedyś to będzie” i patrzmy w przyszłość, bo ją możemy napisać. A przeszłość już ktoś napisał za nas. I tego już nie zmienimy. Dawid Siuta Czytaj również:
\n \n\n kiedyś to były imprezy

Studniówki 2023. Takie były najpiękniejsze kreacje na studniówkach w Bydgoszczy 1 Studniówka to taki pierwszy duży bal w życiu dorastających, młodych ludzi. Okres studniówek wciąż trwa. Wybraliśmy dla was fotografie, na których zostały

Tarnowianie chętnie przychodzili też na letnie potańcówki, które odbywały się w amfitetarze archiwum Artur GawleWspółczesne imprezy, za którymi od początku epidemii tęsknią klubowicze, to zupełnie inna muzyka i lokale niż w latach 80 i 90 minionego wieku. Zobaczcie miejsca, w których odbywały się kiedyś kultowe imprezy. Ależ to były czasy! Niektórym na to wspomnienie na pewno zakręci się łezka w oku! Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Kilian, Voigt, Ćmikiewicz, Terlecki, Kraska, Młynarczyk… To były imprezy sportowo – polityczne. Niejedna decyzja zapadła w szatni. Adam, to tzw. lewica laicka wierząca kiedyś, że Klaudia Oronowicz-Chudzik Studniówka - dla większości młodych ludzi to pierwszy w życiu dorosły bal. Jak sama nazwa wskazuje, studniówka bierze swą nazwę od 100 dni, czyli czasu, który powinien dzielić ją od egzaminu dojrzałości (maturalnego). godnie z tradycją, to ostatni moment na beztroską zabawę, poprzedzający okres intensywnej nauki. Pierwsze bale maturalne w Polsce pojawiły się najprawdopodobniej w tym samy czasie, co sama matura, czyli 1932 roku. Wtedy właśnie, dzięki reformie systemu szkolnictwa, udało się stworzyć jednolity system oświatowy. Dawniej były dwie imprezy! Dziś studniówka i bal maturalny to praktycznie to samo, ale aż do lat 70. XX wieku - istniały dwa rodzaje imprez: studniówka oraz komers, czyli właśnie bal maturalny. Komers odbywał się po zdanych egzaminach i to on był początkowo pierwszym dorosłym balem, na który przychodziło się z osobą towarzyszącą. Uroczyste komersy z czasem zostały wyparte przez studniówki - szkolne imprezy, podczas których tańcom towarzyszyły różnego rodzaju gry, kabarety i zabawy. Nie zapraszano osób towarzyszących, bawiono się w gronie przyjaciół z klasy. Studniówki zyskiwały coraz większą popularność i coraz wyższą rangę, aż w końcu przejęły rolę uroczystych balów maturalnych. Zgodnie z tradycją, studniówki nadal zaczynają się od oficjalnej części, czyli wręczenia kwiatów i podziękowań dla wychowawców i nauczycieli. Przemawia zawsze ktoś z rady rodziców. Potem dyrektor zaprasza uczestników na poloneza. Jest czas na posiłek, wspólne zdjęcia i tańce. Dawniej bale trwały tylko do północy, ale od mniej więcej 1987 roku to zabawa do białego rana. Jak studniówki zmieniały się na przestrzeni lat? Tę historię pomogła nam przybliżyć pani Jolanta Szyler. Przez 36 lat (od 1981 do 2018) była nauczycielką WF-u w Zespole Szkół Spożywczych w Jarosławiu i przygotowywała maturzystów do tradycyjnego poloneza. Co roku miała wychowawstwo, pomagała swoim podopiecznym w organizacji i przygotowaniach do balu. Doskonale pamięta też swój bal maturalny, który był… w 1975 roku. Od 4 lat pani Jolanta jest na emeryturze, ale nadal co roku młodzież prosi ją o pomoc w przygotowaniach do poloneza, zrobienia układu tanecznego. Co roku zapraszają ją na studniówkę! Archiwum Pani Jolanty Szyler Rok 1975 (na zdjęciu Pani Jolanta) - To jedna z najlepszych imprez w życiu. Przeżywają ją tak samo mocno dziewczyny jak i chłopcy. Obserwowałam, jak się wszystko zmieniało na przestrzeni lat. I mogę szczerze powiedzieć, że zaszły ogromne zmiany pod wieloma względami. Przeżycia młodzieży się nie zmieniły, zmieniło się jednak ich podejście - podsumowuje pani Jolanta. Miejsce balu - Zarówno moja studniówka, jak i moich pierwszych uczniów organizowana była w szkole. Jednak po kilku latach mojej pracy, zaczęło się to zmieniać. Około 1991 roku większość jarosławskich szkół przeniosła imprezy na halę sportową (MOSiR), a już w 1993 roku zaczęto je organizować w restauracjach i tak zostało do dziś. To był prawdziwy przełom i diametralna zmiana. Występy artystyczne - zniknęły z programu imprez - Tradycją studniówek zawsze był program artystyczny, który przygotowywała młodzież. Program był niespodzianką dla nauczycieli. Zwykle robiło się go około godziny 22. To była jedna z lepszych części imprezy. Szkoda, że już się od tego odchodzi. Młodzież bardzo się do tego przykładała. Wymyślali ciekawe konkursy, wyzwania, organizowali tańce z gwiazdami, losowe śpiewanie piosenek, itp. Angażowali w te zabawy również nauczycieli. Teraz to raczej uczniowie się sami bawią. Rewolucja w strojach W czasach PRL strój studniówkowy nie prezentował się w żadnym stopniu balowo. Sukienki i spódnice w ciemnej tonacji. Musiały mieć długość za kolano, towarzyszyły im zaś białe, eleganckie bluzki. Chłopców obowiązywał garnitur z krawatem. \- Jednak, kiedy ja miałam studniówkę, pani dyrektor zgodziła się na kolorowe sukienki, ale musiałyśmy wszystkie wybrać ten sam fason. Później coraz bardziej się to zmieniało. Wśród sukienek studniówkowych zapanowała ogromna różnorodność - od wytwornych sukni balowych po obcisłe sukienki mini. Niektóre dziewczyny ubierały się nawet wręcz wyzywająco. W ostatnich latach, obowiązkowym dodatkiem dla dziewczyn stała się czerwona podwiązka. \ Archiwum Pani Jolanty Szyler Rok 2004. Klaudia Oronowicz Rok 2022. [\- Odkąd pamiętam zawsze na studniówkach grały jakieś zespoły. Do dziś zresztą tak jest na większości bali. Tylko nieliczne szkoły decydują się na DJ-a. Polonez musi być To chyba jedyny element, który zachował pełną wierność tradycji. Skąd wziął się ten zwyczaj? Pojawił się na przełomie XVI i XVII wieku wśród wyższych sfer społeczeństwa. Tańczony był na oficjalne otwarcie przyjęcia, zanim zabawa zaczęła się na dobre. Z założenia polonez podobny jest do swojego rodzaju parady, w której uczestnicy prezentują się przed jego gospodarzami czy też najważniejszymi gośćmi. Studniówka przejęła ten zwyczaj - korowód uczniów prezentuje się przed gronem nauczycielskim i rodzicami. Od dwóch dekad uczniowie tańczą poloneza do słynnego utworu Wojciecha Kilara. - Czasem jestem nawet zaskoczona, jak bardzo maturzystom zależy na tym tańcu. Przeżywają to bardzo, może nawet bardziej niż 20 lat temu i widać, że jest dla nich ważnym elementem studniówki. Nie chcą tuptać tylko w miejscu. Chcą, żeby im wymyślać jakieś ciekawe figury, przeplatanki, wianuszki. Po prostu by było ładnie. Przed balem robię im zawsze dwie próby generalne w restauracji, w której będzie studniówka. Zawsze jest wysoka frekwencja i zabierają też swoich partnerów, partnerki. Jestem pełna podziwu dla nich, że tak poważnie do tego podchodzą. Archiwum Dziennika Łódzkiego Rok 1978. Archiwum Pani Jolanty Szyler Rok 2004. Klaudia Oronowicz Rok 2022. Nieodpłatny bal dla nauczycieli… nie do końca Nauczyciele zawsze brali udział w balach i zawsze byli proszonymi gośćmi wraz z osobami towarzyszącymi. I zawsze było to dla nich nieodpłatne. Teraz to się zmienia i to z inicjatywy samych nauczycieli. Coraz częściej się też zdarza, że nie płacą tylko wychowawcy klas maturalnych. Pozostała część nauczycieli również jest proszona, ale płacą sami za siebie. To wynika z ich inicjatywy. Chcą płacić za siebie i swoje osoby towarzyszące, by nie narażać młodzieży na zbyt wysokie koszty. Wiadomo, kiedyś te imprezy nie były tak drogie, a dziś robi się je z większym rozmachem. Większość nauczycieli czuje się po prostu niezręcznie, gdy uczniowie muszą za nich płacić. To jednak dość droga impreza Znakiem czasów jest, że część uczniów nie idzie na bal, bo ich na to nie stać. Dzisiejsze studniówki są bardzo drogie, koszt to około 500 złotych. Często wychodzi o wiele więcej. Kiedyś były znacznie niższe ceny. A poza tym dochodzi sporo dodatkowych kosztów. - Kiedyś nie było kamerzysty, który jest stosunkowo drogi, a fotografa brało się tylko na godzinę na początek studniówki, by zrobił wspólne grupowe zdjęcia. Nie angażowało się go na dalszą część balu. Dziewczyny czeszą się u fryzjerów, idą do kosmetyczki na makijaż, robią paznokcie hybrydowe plus sukienka - to wszystko kosztuje. - Kiedyś dziewczyny się tak nie szykowały. Parę ładnych lat temu w szkole nie można było mieć makijażu, więc na studniówkę jak ktoś zrobił to bardzo delikatny. Czasy się teraz zmieniły. Kiedyś to przygotowanie do studniówek nie było tak absorbujące jak dziś. Nawet, jak się coś zrobiło, to swoim sumptem. Dużą różnicę robi też to, że trzeba zapłacić sporą sumę pieniędzy w restauracjach, które nie są skłonne obniżyć ceny, nawet przy rezygnacji z jakiegoś dania. Archiwum Dziennika Zachodniego. Rok 1966. - Dawniej wszystko przygotowywaliśmy sobie sami, szczególnie jak były studniówki w szkołach czy na hali sportowej. Każdy coś robił. Dziewczyny umawiały się, która co upiecze, jaką sałatkę zrobi itp. Na stołach stały wędliny, sery, nie było za bardzo ciepłych i wystawnych dań, a już na pewno nie tyle co dziś! Teraz się po prostu wszystko komuś zleca, a kiedyś wszystko robiła młodzież, której pomagali rodzice. A propos rodziców - Kiedyś bardziej się angażowali. Teraz młodzież sobie sama wszystko organizuje. Pamiętam, może z 10 lat temu, że przed studniówką najpierw było wybieranie rady rodziców. Rodzice i uczniowie spotykali się w szkole i wybierali komitet organizacyjny studniówkowy. Dorośli pomagali prawie wszystko załatwić. Teraz młodzież została z tym sama. Fakt, że jest łatwiej, bo wystarczy wykonać tylko kilka telefonów i wszystko można załatwić, ale to i tak duże wyzwanie dla tak młodych osób. Rodzice przychodzą już tylko pilnować na studniówkach - dwóch rodziców na klasę (to wymóg każdej ze szkół). Konsumpcjonizm - Dzisiejsze społeczeństwo jest o wiele bardziej konsumpcyjne. Kiedyś w studniówki bardziej się młodzież angażowała, mam na myśli przygotowania. Każdy chciał coś zrobić, dać jakąś cząstkę siebie. Młodzież traktowała to jako ich zabawę i poczuwali się do obowiązku jej organizacji. A w tej chwili, jak znajdą się trzy osoby, które chcą zorganizować bal, to jest dobrze. Jak się nie znajdzie w grupie jakiś wiodący lider, to bywa słabo z organizacją. Większość woli przyjść na gotowe. Watch NEXT24.PL: Zamachowski - Kiedyś to było - exxec on Dailymotion. Ogórki małosolne na 4 sposobyStatystyki mówią, że 99% Polaków było na wagarach, kiedy na przyrodzie wyjaśniane było, dlaczego ogórek to owoc.
Tegoroczne Wianki przeszły do historii, ale nie cichnie dyskusja wokół kształtu imprezy. Krakowianie wspominają gwiazdy, które kiedyś grały pod Wawelem, a my zapytaliśmy organizatorów, ile miasto kosztowało tegoroczne święto muzyki, a także czy gwiazdy wrócą w przyszłości na krakowskie - Koniec tygodnia pod znakiem rekordowych temperatur. Komentarz eksperta IMGW W Krakowie lato zaczyna się Wiankami – wiadomo, od tej tradycji w ostatnich latach odstąpiono dwa razy, w 2012 roku, kiedy święto muzyki unicestwiły mistrzostwa Euro 2012 oraz dwa lata wcześniej, gdy imprezę na bulwarach udaremniła powódź. Od 1992 roku wydarzenie odbywa się pod patronatem Urzędu Miasta, a obecnie jego organizacją zajmuje się Krakowskie Biuro Festiwalowe. Krakowianie, komentując tegoroczną imprezę, wspominają gwiazdy światowego formatu, które gościły dawniej pod Wawelem – dosłownie, bo scena Wianków zazwyczaj mieściła się na bulwarach - a jest co wspominać, bo grali tu tacy artyści jak Marillion, Alphaville, Desirelles, Jamiroquai, Lenny Kravitz czy Wyclef kilku lat zamiast jednej sceny, artyści maja do dyspozycji kilka rozmieszczonych w różnych punktach miasta, a światowe gwiazdy zastąpili rodzimi artyści. Na Wiankach byli i Zbigniew Wodecki, i Stanisława Celińska, Nigel Kennedy i Kroke, Krystyna Prońko, Grażyna Łobaszewska i Czerwono-Czarni w 2013 roku Monika Brodka, Krzysztof Zalewski w 2015, Kortez, Taco Hemingway w 2017, Mela Koteluk, Renata Przemyk, Natalia Nykiel czy The Dumplings w 2019. - Nie rezygnujemy z gwiazd dużego formatu, ale koncentrujemy się przede wszystkim na polskich twórcach - wyjaśnia brak koncertów światowych gwiazd Katarzyna Jakubowiak, rzeczniczka prasowa KBF. - Od ostatniej edycji Wianków z dużymi gwiazdami minęła niemal dekada. Świat i rynek muzyczno-koncertowy w Polsce przeszły w tym czasie gigantyczną transformację. Otwarto wiele stadionów i aren sportowo-widowiskowych, na polski rynek koncertowy weszły wielkie agencje reprezentujące największe światowe gwiazdy, których koncerty w różnych częściach kraju mają miejsce niemal w każdym tygodniu. Realizacja w tych warunkach koncertu darmowego z gwiazdą tego formatu nie jest możliwa z powodu istniejących obecnie uwarunkowań rynku muzyczno-koncertowego w Polsce i w Europie. Z drugiej strony mocno niedoreprezentowani są artyści z Europy Środkowo-Wschodniej, równie wartościowi, tworzący znakomitą muzykę, ale niemający wsparcia wielkich instytucji i agencji ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Ich twórczość jest wyjątkowa i warta promowania, co - jako publiczna instytucja kultury - mamy obowiązek robić, organizując darmowe, niekomercyjne koncerty - dodaje różnorodnych scen, to szansa na bardziej różnorodny program i wsparcie większej liczby artystów, tłumaczy KBF. Tegoroczne Wianki między innymi promowały pamięć o słowiańskich tradycjach, feministyczne wartości oraz współpracę polsko-ukraińską, a głównymi gwiazdami imprezy były Margaret oraz przybyła z Ukrainy Alina Pash. - Słowa ukraińskiej artystki na temat rosyjskiej napaści na Ukrainę wybrzmiały do tysięcy osób na Rynku Głównym i były ważnym momentem wydarzenia. Około połowę uczestników tego koncertu stanowili Ukraińcy, którzy osiedli w Krakowie – tłumaczy Krakowskie Biuro Krakowie zagrali także, Kapela ze Wsi Warszawa, twórca lir korbowych Gordi Starukh, wywrotowa formacja oberkowa Niewte, folkowe trio Sutari. Imprezę zakończyło silent disco na Powiślu i koncert grupy Z Lasu o wschodzie słońca na kopcu Kraka. Przez cały dzień odbywał się ekologiczny piknik na Wesołej i dyskusje w Pałacu Potockich. Zabrakło natomiast iluminacji świetlnych, które co roku ściągały na bulwary tłumy. KBF wyjaśnia, że brak fajerwerków to efekt miejskiej polityki ekologicznej, choć przecież kilka tygodni wcześniej w zakolu Wisły odbył się widowiskowy, spełniający ekologiczne wymogi, pokaz smoków, którego nieodłącznym elementem, poza ogromnymi figurami są lasery i informuje KBF, we wszystkich wydarzeniach tegorocznych Wianków wzięło udział ok. 100 tys. osób, tyle samo co w koncercie Lenny`ego Kravitza w 2009 roku. Dla porównania, na ostatnim przedpandemicznym wydarzeniu w 2019 roku bawiło się trzy razy tylu uczestników, wówczas na kilku scenach w Krakowie zagrali Mela Koteluk, Renata Przemyk, Natalia Nykiel, The Dumplings oraz Fisz Wianki kosztowały miasto blisko 1,2 mln zł, niewiele więcej, bo ok. 1,4 mln zł Kraków zapłacił rok wcześniej za poszerzoną formułę, w ramach której obyły się i czerwcowe Wianki na Wesołej, i cykl imprez letnich w Parku Jordana "Kraków Culture Summer - Lato w Parku", zwieńczonych koncertem Beaty Kozidrak i zespołu tegorocznych Wiankach pozostał niedosyt, po zeszłorocznych zniszczona trawa w parku, po tych z Lenny Kravitzem w roli głównej pytanie, czy miasto na to stać, a po wakacjach KBF zasiądzie do planowania przyszłorocznego wydarzenia, o tym, co nam nie pasowało, przekonamy się za rok. Urokliwe miejsca niedaleko od Krakowa! Idealne na szybki wypad za miastoWyjątkowe i bardzo tanie domy do remontu wystawione na sprzedaż w Małopolsce!Ogromne podwyżki płac w Krakowie i Małopolsce. Kto dostał najwięcej?Miss Małopolski 2022 wybrana! Koronę założyła Aleksandra Budnik z Nowego SączaWielkie wykopy. Totalna zmiana krajobrazu na północy Krakowa Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Comber babski i karczma piwna. Tak górnicze imprezy wyglądały kiedyś w Bełchatowie. Karczma piwna i comber babski w Bełchatowie. Górnicy bawią się w sobotę, 18 listopada 2023,, na imprezach, które rozpoczynają obchody Barbórki w Bełchatowie. A Jaką kosiarkę spalinową wybrać? Ceny, przegląd aktualnych ofert Kosiarka spalinowa to sprzęt, z którym musisz się zaprzyjaźnić jeśli jesteś posiadaczem trawnika. Żeby ta przyjaźń była długa i wspaniała koniecznie sprawdź,... 30 lipca 2022, 3:48 Hulajnogi elektryczne Xiaomi, Motus i Kawasaki. Zobacz najpopularniejsze modele na rynku Wybór hulajnogi elektrycznej to nie lada wyzwanie. Sprawdziliśmy, które modele trzech popularnych firm - Xiaomi, Motus i Kawasaki, cieszą się największą... 30 lipca 2022, 3:48 Jaki damski rower damski wybrać? Zobacz najtańsze modele Jaki rower damski wybrać? Jeśli dopiero przymierzasz się do zakupu, wielość dostępnych opcji może przyprawić cię o ból głowy. Łatwo zagubić się w gąszczu ofert,... 30 lipca 2022, 3:48 Jaki dobry rower elektryczny wybrać? Zobacz popularne modele Rower elektryczny to doskonała alternatywa dla klasycznych jednośladów, która zyskuje coraz większą popularność. Napęd elektryczny pomaga w jeździe, dzięki... 30 lipca 2022, 3:48 Sprawdzone przepisy na maseczki na twarz. Zobacz, jak zrobić domowe maseczki na skórę twarzy Maseczki na twarz przygotowane samodzielnie w domu są najlepsze i najbardziej naturalne. Jeśli jesteś fanką prostych i naturalnych rozwiązań, mamy dla Ciebie... 30 lipca 2022, 3:47 Czujniki parkowanie - jakie warto kupić? Czym różnią się te produkty między sobą? Czujniki parkowania są bardzo pomocne, jeśli parkujesz w miejscach dosyć ciasnych. Nowoczesne samochody są wyposażone w czujniki parkowania lub asystenta... 30 lipca 2022, 3:47 ZFibV9.
  • cgky0qz2ou.pages.dev/1
  • cgky0qz2ou.pages.dev/64
  • cgky0qz2ou.pages.dev/71
  • cgky0qz2ou.pages.dev/16
  • cgky0qz2ou.pages.dev/93
  • cgky0qz2ou.pages.dev/21
  • cgky0qz2ou.pages.dev/35
  • cgky0qz2ou.pages.dev/18
  • kiedyś to były imprezy